:::... WROTA DO ŚWIATA MAGII ...:::

[pomyluna]

*gniecie swoje idealne psychologiczne teorie*
*celuje do kosza*
*wściekła, bo nie trafia i musi się podnieść*

[Lunatyk]

[pomyluna]

*ze złością*
To twoja wina! Do niczego mi nie pasujesz!
*mnie i rwie kolejne notatki i rzuca kotom na pożarcie*

[Lunatyk]

Bo jestem wyjątkowy

[pomyluna]

To teraz się zastanów, czy to dobrze!
*wrzuca wszystkie podręczniki do kominka ciotki, z nadzieją, że nie zadymi całego domu*
Wszystkie moje misterne teorie w błoto i 2 metry mułu!!!
*obraca się plecami i otwiera okno, bo zaczadziła cały dom*

[Lunatyk]

Widzisz;] musisz się postarać bardziej aby mnie rozumieć

[pomyluna]

Ano widzę, widzę. Ciebie się po prostu (ani nawet po skosie) nie da zrozumieć. Basta.

[Lunatyk]

uznam to za komplement

[pomyluna]

No i miedzy innymi za to twoje uznawanie stwierdzam, że coś jest nie teges

[Lunatyk]

znaczy??

[Isilianos]

ej, pomyluna, ja też na psychologa;]

[pomyluna]

No to mam kogoś do pomocy, strzeż się, Lunatyku

Nasza szkolna, kochana jak nie wim co pani psycholog, mówi,że coś może być z kimś nie teges. Jak chcesz, to spytam, co ma konkretnie na myśli.

[Isilianos]

tak, bój, się bój, jeden psycholog zabija śmiechem, drugi powagą, dobrany duet;]

[pomyluna]

Rozumiem, że poważna jest Isilianos
*stwierdza, że jest z kolei niepoważna*
Patrz, nie odzywa się, to chyba zemdlał ze strachu

[Isilianos]

dobrze stwierdzasz;] ale ja mówiłam, że zabijasz śmiechem, nie że jesteś niepoważna;] różnica;]
<rozgląda się za Lunatykiem>
<dostrzega jedną nogę wystającą spod stołu i dyskretnie wkopuje zemdlonego jeszcze głębiej>
pewnie tak
<stwierdza z uśmiechem>